wtorek, 27 listopada 2012

"Przeminęło z wiatrem"

Dzisiaj mija miesiąc, jak oddycham dla siebie, jak wstaje dla siebie,jak radze sobie sama ze sobą. Z resztą, cóż to za różnica, skoro związek był jaki był i już jakiś czas przed rozstaniem wypaliło się to, co najcenniejsze. Zamiast trwać w postanowieniu, że wytrzymam bez kontaktu z Tobą, zeszłam na niższe rejony  swojego osobistego "ja". Moje "ego" ucierpiało. Zwyczajnie zatęskniłam, zadzwoniłam mając nadzieję, że nie spisz. Bingo! Krotka rozmowa. Niezręczna cisza. Kilka dni później napisałam, raz, drugi, chyba nawet trzeci. Nie wiem, czy żałuję. Trochę mi głupio.
______________
Ostatnie tygodnie wcale nie były oblane łzami i osnute w katar. Wręcz przeciwnie. Poznałam kogoś. Myślę, że kogoś fajnego. Nasz światopogląd jest dość zróżnicowany względem siebie. "Sercopogląd "chwilami chyba też. Może jakoś sobie poradzimy. Zdążyliśmy spędzić kilka miłych chwil, sami, we dwoje. Zdążyliśmy się też pokłócić, wzruszyć i przeprosić. 

[-Niegdyś był jeden powód, dla którego nie chciałem wyjeżdżać z tego kraju;
 bardzo go kocham.
Teraz mam drugi.
-To znaczy?
-Ty jesteś tym drugim powodem.
-... wiedziałam... ]

[-Chciałbym mieć z Tobą dzieci.
-Poczekaj, muszę to przekalkulować...
-Hahahaha
-Dlaczego?
-Bo wiedziałbym, że mają wspaniałą matkę]

[-Masz zamiar spotkać się z tamtym?
-Nie wiem. Raczej nie.
-I dobrze. Teraz jestem tylko ja]

Lubie otwierać swoje zaspane oczy tylko wtedy, kiedy od razu jesteś w zasięgu pola widzenia.
________________
W szkole dość dobrze. 
Trzymam się.
Żyję.
Oddycham.

Niech wszystko będzie dobrze...