W głowie znowu huczący "korek"-taki, jak na ulicach. Nie umiem ogarnąć myśli. Zdaje sobie sprawę z tego, że nawet jeśli komuś powiem, co leży mi na sercu, nawet Tobie, to wcale nie będzie lepiej. Wręcz przeciwnie. I jak mam się ogarnąć? Jak bym dobra przyjaciółką? Może znajdzie się jakaś osoba, która napisze scenariusz przyjaźni i wtedy dowiem się, że zbyt krytycznie się oceniam.
Co ja znowu pierdole?!:O Nie ma gorszego człowieka ode mnie. A nawet jeśli jest taki ktoś, to nie jestem do niego o wiele lepsza.
Boże...Nie chce, żebyś poznała mnie od drugiej strony. Kiedy kłamie, uważam się za nie wiadomo kogo, dziele ludzi na lepszych i gorszych, zazdroszczę, patrzę na wszystko egoistycznie, biorę wszelkie dobra pod siebie, robię z siebie ofiarę losu i we wszystkim, co robię kryje się drugie dno.
Nienawidzę siebie!
Ty mnie też znienawidzisz, zobaczysz! Eh...mimo tych słów wierzę...gdzieś tam głęboko mam wiarę, że mnie zmienisz...Wtedy nie wiem, jakbym Ci dziękowała.
Wyobraź sobie, że się nie pocięłam...za 13dni minie miesiąc. Na razie nie ciągnie mnie do tego, potrafię sobie odmówić, stanowczo powiedzieć "Nie!"
Pewnie przed datą 28 stycznia upadnę, będę płakać, ciskać się na łóżku, uderzać głową o ścianę i zasnę ze zmęczenia, ale się nie potnę...Pierwsza myśl, która miałam napisać to: "Więc proszę, bądź ze mną w tych chwilach", ale nie...dam sobie radę.
Kurwa!
Pora się podnieść z tego wszystkiego. Najpierw z cięcia, potem uporządkować sama siebie. Tutaj...tutaj będzie bardzo ciężko i nie wiem, czy sobie poradzę...sama. Rozmyślając nad tym dłużej wywnioskowałam, że mi nie pomożesz, że tylko zmarnujesz sobie czas i nerwy, a ja i tak pozostanę szmatą, która już jestem.
Heh...Proszę, a czasami żałuje, że nie mam wpływu na niektóre sprawy. Kiedy go posiadam nie daje rady.
Na razie udało mi się napisać kilka słów, które wyrażają chociaż w 1/10 to, co czuję, to, jaka jestem. Powiem Ci, że to taki zamknięty labirynt...
Odejdziesz -> nie dam rady
Będziesz -> nie pomożesz mi, bo nie otworzę się do końca, lub po prostu mnie nie zrozumiesz
Powoli oswajam się z myślą, że Sylwia przyjdzie, ale dalej boje się, że Cię stracę przez jej przyjście. Nawet jeśli nie, to pewnie zejdzie mi trochę czasu nad tym, aby zaakceptować 28 osobę. Mimo, że jej nie znam uświadomiła mi, jaka jestem na prawdę, przybliżyła moje "ja", które dotychczas nie dawało o sobie znaków 9bynajmniej tak twierdziłam) To takie dziwne...z jednej strony lepiej nie znać wad i żyć w ciemnocie, a z drugiej strony nie. Obawiam się tylko tego, że z czasem wszystko spierdolę w przyjaźni przez swoją jebaną zazdrość i przerośnięte ego, a ją znienawidzę, jeżeli wyczuję, że jestem gorsza...
Teraz już widzisz, jaka jestem?
Kiedy już znasz moją ciemną stronę odejdź! uciekaj...!
Nie pozwól na to, abym Cię zraniła. Nie patrz na moje łzy, na to, jak będę żyła bez Ciebie. Odejdź...po prostu odejdź. Chcę sama zgnić do końca w swoim egoistycznym Świecie.
Zapomnij o mnie, skasuj moje GG, NK, zapomnij, że istnieję. Wstydzę się tego, że tak we mnie wierzysz, a ja się nie zmieniam. Zawodzę Cię...
Jesteś idealna...
Ja przy Tobie jestem śmieciem, który Cię oszukuję, a któremu poświęcasz tyle czasu, uwagi i zjadasz nerwy. Nie chce tak. Nie chce pierdolić Ci życia...
Stanę przed Bogiem-jak każdy- i będę odpowiadać za swoje winy, ale nie chce patrzeć Mu w oczy i widzieć w nich twoje odzwierciedlenie i zjebane życie, które należeć może do Ciebie...
Nie jestem idealna...
Nie jestem taką, jaką mnie widzisz, znasz...
Bardzo Cię przepraszam....Że w ogóle pozwoliłam Cię do mnie dość, że pozwoliłam, abyś się o mnie martwiła...
Love forever Miki <3 but goodby
I mimo, że nie będziesz mnie "znać"...ja czuwam...
Gdyby coś się działo...przyjdź, powiedz, pomogę...
Ale nic więcej...Nie z mojej strony...Bez żadnych zwierzeń, zadawania się poza szkołą...
Nie chcę Cię ranić...
"Paradoksalny tekst pisany paradoksalnymi rękami paradoksalnej dziewczyny"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz